Dziupla nadrealizmu


Idź do treści

PRAXIS

Poradnik domowego majstra



Uwaga!
Za zaawansowane naprawy zabieramy się, gdy mamy do dyspozycji pięciopak profesjonała, tj.
1. pewne predyspozycje, a zwłaszcza odrobinę wyobraźni, 2. odpowiednie narzędzia i ubranie (np. rękawice robocze, okulary ochronne itd.)., 3. koncepcję działań, 5. podstawową wiedzę na temat materiałów bądź urządzeń naprawianych.

To tylko tak, żeby ktoś nie przeszarżował!


Podrasowanie (starszego) laptopa.

Opiszę tu pokrótce co należy robić, gdy wpadnie nam w ręce kilkuletni laptop, który może nam się przydać do netu, oglądania filmów, pisania tekstów, czy słuchania muzyki.
W dobie ośmio i więcej-megowych pendrajwów lapek może nie mieć napędu DVD lub CD, ale lepiej żeby miał. Minimum dla wymagań współczesnych systemów operacyjnych, czyli Visty, Win 7, Win 8 i nadchodzącego Win 10, to procesor klasy Celeron M oraz Pentium M (M - mobile). Jeśli nie zależy nam na całej gamie (spiraconych) programów, a wystarczą nam ich legalni i darmowi przedstawiciele to montujemy linuxa. Niektóre linuksy, np. Mint, w obsłudze są zbliżone do rodziny Windows. Po kilku dniach zwątpienia można się przyzwyczaić, a gdy wytrwamy tydzień, możemy dołączyć do ekskluzywnej grupy fanów linuksa, którzy z góry patrzą na szarpaną wirusami "windę".

Kilka uwag ogólnych:

* Jeśli mamy do dyspozycji lapka ze słabszym prockiem niż pentium M, np. P3, P2 lub P1, to nie wpadamy w depresję. Ze dwa lata temu udało mi się uruchomić Windows XP na Toshibie Librette 110ct z procem P1. Było to maleństwo beznapędowe i bez usb z 1999 roku. Na szczęście dzięki tzw. stacji dokującej i karcie PCMCIA uzyskałem złącza usb. Potem wgrałem na dysk twardy na innym lapku pliki Win98, zapakowałem dysk do tej małej libretki i zaktualizowałem system bardzo odchudzonym xp-ekiem. Chodził jak żółw, ale działał.
Laptopowe procki P3 lub P4 i Celeron są zazwyczaj 0 jakieś 20 do 90% słabsze od Pentium M. Zależy to od ich częstotliwości w megahercach (MHz), czyli taktowania, oraz ich generacji, tzn. im nowsze, tym - z reguły - wydajniejsze.

* Informacje o laptopach można uzyskać wrzucając typ laptopa do przeglądarki, np. Google. Są to jednak dane tylko poglądowe, bo firmy produkują ten sam typ laptopa często w różnych konfiguracjach.

* Do sprawnego działania laptopa, a zwłaszcza oglądania bez "przycinania", walnie przyczynia się pamięć RAM, zwana "kośćmi". Do każdej generacji lapków pasuje inna generacja pamięci RAM. Są to, m.in.: SDRAM, DDR, DDR2,DDR3. Każdy system operacyjny windows i linuks, który rządzi laptopem i innymi programami ma swoje wymagania pod tym względem. Windows XP zadowalał się nawet 16, 32 i 64 megabajtami RAM. Vista, Win 7 i następcy sprawnie chodzą dopiero, gdy mają minimum 1 gigabajt RAM-u. Oczywiście, gdy "odchudzimy" system, to i jego apetyt słabnie, np. po wyłączeniu fajerwerków ekranowych.

* Jeśli mamy stareńki laptop ze słabowitym P1 lub P2, to nie zainstalujemy win7, ale przy P3, P4, celeronie, czy pentium mobile i przyzwoitą pamięcią RAM (raczej od 512MB) można startować. Problem moZe nam sprawić brak sterowników (inaczej - drajwerów), bo do nowych systemów operacyjnych tych programików obsługujących elementy starego laptopa często trudno znaleźć...

* Skoro tyle jest problemów z adaptacją starszego laptopa, to dlaczego jednak warto zająć się jego reanimacją?
Otóż, zgodnie z prawem Kopernika-Greshama pieniądze marnieją wg zasady „gorszy pieniądz wypiera lepszy” i to samo dotyczy jakości sprzętu. Producenci lodówek, samochodów, czy laptopów, wytężają swe kapitalistyczne móżdżki, by sprzęt ów padł krótko po upływie okresu gwarancyjnego. To co teraz kupujemy okazyjnie za 300, 500, czy nawet 150 zł, to ongiś był sprzęt topowy, często z najwyższej półki, robiony z najlepszych stopów i plastików, dopracowany w szczegółach przez armię inżynierów IBM-a, Toshiby, Della, by w razie awarii łatwo było dany detal wymienić. A spróbujcie to samo zrobić w swoim tablecie:) Rzecz jasna odradzam, bo sie może wam rozsypać w rękach...

Po tym przydługaśnym wstępie avanti:

Naprawa starszego laptopa to niezbyt łatwa sprawa, jeśli nie znamy przyczyny awarii, bo trudno nawet wykombinować, czy jest ona opłacalna. Gdy jednak laptop działa, a jest coś z nim nie tak, np. hałasuje wiatraczek chłodzący procesor lub można wymienić procesor na lepszy, to wówczas zapala się światełko w tunelu.

Jako przykład wykorzystam laptop, który kupiłem ostatnio na Allegro za ujmującą cenę 99 zł. Był to Dell Inspiron 6000 z celeronem typ 360 1,4 MHz, bez zasilacza, dysku, pamięci i napędu DVD. Za to miał świetny ekran bez badów, czyli plamek, rys itp. Co prawda rozdzielczość 15,4-calowej matrycy nie powala - 1200x800, ale można matrycę w przyszłości wymienić nawet na 1920x1200. Ma też mocne, nieskrzeczące głośniki, co w laptopach nie jest zbyt częste.

Co zrobiłem?

* Wykorzystałem uniwersalny zasilacz dobrej firmy, który służy mi od lat (ustawiłem tylko napięcie wyjściowe -output - zapisane na tabliczce z tyłu laptopa i dobrałem odpowiednią końcówkę).
* Odkręciłem śrubki od spodu laptopa oraz po zdjęciu panelu z przyciskami - dwie od góry. Wyjąłem klawiaturę ze złącza (nie ciągniemy za taśmę! - jest uchwyt). Rozłączyłem dwa kabelki antenowe od karty sieciowej.
Panel lekko podważamy z prawej strony płaskim śrubokrętem, lub lepiej - kartą kredytową:) Gdy panel odskoczy z prawej, to delikatnie podnosimy go do góry starając się nie wyginać go zbytnio. Potem, gdy już nic nie trzyma obudowy górnej i dolnej poza plastikowymi zaczepkami - oddzielamy górę i dół. Zdarza się, że całość trzyma jakaś pojedyncza śrubka, którą trudno wypatrzyć, więc czas na chwilę refleksji i dokładny ogląd. Najtrudniejsze mamy za sobą, jeśli nie złamaliśmy panelu, nie wyrwaliśmy kabla lub taśmy, nie urwaliśmy kawałka plastiku z pokrywy, to jesteśmy moralnymi zwyciężcami w pojedynku z dziełem inżynierii koncernu.
* Odkręciłem wentylator i radiator. Mialem sprzed paru lat pentium m 1,7 MHz, więc wyjąłem celerona i zastąpiłem. Wystarczy przekręcić śrubę przy procku o pół obrotu w prawo i proc można wyjąć. Nowy wkładamy do gniazda tak samo ukierunkowany (jeden róg gniazda nie ma otworu narożnego, a na wierzchu procka jest odpowiednio ukośna linia oznaczająca brak metalowej nóżki - nie można źle włożyć, bo procesor wchodzi tylko we właściwej pozycji). Teraz dociskamy procka z wyczuciem z obu stron palcami jednej ręki, a drugą dokręcamy z powrotem. Sprawdzamy, czy nie wysuwa się, jeśli nie, to w porządku! Posmarowałem cieniutko specjalną pastą metalowy prostokącik na wierzchu procka, oczyściłem spód radiatora z resztek zaschniętej pasty, i dokręciłem radiator.
Teraz zabrałem się za wentylator. Oddzieliłem delikatnie pokrywkę (musiałem przedtem usunąć scyzorykiem plastikowe czopki trzymające pokrywkę). Śmigiełko wentylatora można teraz wyjąć prostopadle (z chwilowym oporem). Oczyszczamy oś wentyla (najlepiej bawełnianą szmatką) i równomiernie nakładamy na ośce kroplę smaru do precyzyjnych urządzeń. Wszystkie wspomniane smary kupimy za kilka złotych, np. na Allegro, sklepie technicznym, lub w drogerii. Nasz zabieg powinien wystarczyć na 2-3 lata. Wsuwamy z powrotem śmigiełko, przyciskamy pokrywkę, a ponieważ zerwaliśmy poprzednio plastikowe czopki, to dajemy w te miejsca po kropli Kropelki. Po wyschnięciu (1 min.) przykręcamy wentylator.
* Teraz przywracamy stan poprzedni. Można złożyć górę i dół obudowy. Dociskamy z wyczuciem, aż zaskoczą wszystkie plastikowe zaczepy. Z powrotem dokręcamy śrubki. W tym moim laptopie skręcanie jest proste, bo istnieją tylko dwa typy śrubek. W innych bywa niekiedy kilka długości śrubek i jeśli źle dokręcimy, to można uszkodzić nawet płytę główną. W takich przypadkach rysujemy sobie plan rozmieszczenia śrubek, chyba, że na płycie są oznakowania (liczby wskazujące na długość śrubki).
* Łączymy kabelki antenowe z kartą wifi (b. ostrożnie, trzeba trochę precyzji), wciskamy złącze klawiatury (nacisk pionowo z góry pośrodku), od lewej wkładamy panel z włącznikiem i okienkami diod (dociskamy z prawej i pośrodku).
* Można teraz zamontować jedną lub dwie kości RAM. Wciskamy je z góry pod kątem w odpowiednią szczelinę i przyciskamy w dół, jeżeli boczne uchwyty zaskoczą, to włożyliśmy właściwą kość prawidłowo. Jeśli nie da się jej umieścić, to używamy nieprawidłowej pamięci dla danego laptopa lub wkładamy w złe miejsce.
* Dysk twardy przykręcamy dwiema śrubkami do specjalnej szufladki od strony niezamkniętej ścianką, potem nakładamy adapter łączący dysk z płytą główną (15-30 zł na Allegro). Adapter jest typowy dla wielu starszych konstrukcji Della, inne firmy też miały swoje przejściówki. Obecnie adapterów się już nie stosuje, bo złącza na płycie są dostosowane do standardowych złączy dysków SATA. Wystarcza więc kieszonka (vel sanki) chroniąca dysk podczas wsuwania i wysuwania z wnęki. W tym przypadku musiałem jeszcze dokręcić od spodniej pokrywy laptopa dwie śrubki mocujące szufladkę, by nie wypadła z lapka.
* Brakujący napęd DVD-ROM (bez funkcji nagrywania) kupiłem za symboliczne 5 zł plus dostawa listem priorytetowym na Allegro od firmy, więc miałem gwarancję zwrotu, ale o dziwo okazał się w pełni sprawny. Jeśli podczas instalacji systemu operacyjnego z dobrej płyty DVD/CD wyskakują błędy, to wina często leży po stronie napędu i należy go wymienić. Wgrywamy wtedy przez port USB z zewnętrznego napędu lub pendrajwa. Niestety nie wszystkie starsze laptopy mają tę opcję.

Poniżej można obejrzeć fotki ilustrujące ważniejsze fazy demontażu i montażu (albo te, które udało mi się sfotografować, gdy miałem wolną rękę:) Poważniejsi producenci oferują bezpłatne instrukcje, które można odnaleźć w internecie w formacie pdf (stosujemy program Foxit Reader lub Adobe). Niestety dla przeciętnego humanisty są one nie zawsze zrozumiałe ze względu na symbolikę i terminologię.

Ogólnie biorąc:
1. Za rozkręcanie laptopa bierzemy się, gdy mamy jako takie pojęcie o tym co znajduje się w środku.
2. Przed rozbiórką obowiązkowo odłączamy zasilacz i baterię!
3. Stół rozbiórkowy musi pomieścić: laptop w częściach, narzędzia i elementy (śrubokręty, pasty, nowe części etc).
4. Palcami nie dotykamy żadnych styków.
5. Na procesor (jego metalową powierzchnię) nakładamy b. cienką warstewkę pasty. Wystarczy to na dłuuugo.
6. Przy składaniu elementów plastkowych sprawdzamy, czy nie przeszkadzają jakieś kable i nie stosujemy przemocy, gdy coś nie chce "zaskoczyć". Widocznie jest jakiś ważny powód po temu.
7. Klawiatury nie zalewamy kawą/herbatą/colą/sokiem. Dobrze chronimy przed deszczem i mrozem. Mróz może trwale uszkodzić baterię. Laptopem nie potrząsamy podczas działania, bo można uszkodzić dysk. No, chyba, że mamy dysk SSD bez elementów ruchomych. Nie trzaskamy klapą, bo laptop to nie beczka z kapustą - można uszkodzić matrycę ekranu, albo dysk.

No i tyle z grubsza. Czas teraz na wyrywkową wizualizację tych wskazówek.



Harce telefoniczne.

08.06.2015

Naprawiałem już parę swoich telefonów, ale dzisiejsza wymiana baterii przysporzyła mi chyba najwięcej problemów. Huawei Ascend P6 nie jest typową tandetną "chińszczyzną", ale sygnałem skoku jakościowego dokonanego przez niektórych producentów z Państwa Środka. Tak jak to było onegdaj z Japonią, Koreą Płd. i innymi wytwórcami masowej tandety, którzy doskonalili się, aż osiągnęli perfekcyjne "brylanciki" w masowej produkcji.

Ascend P6 nie jest jeszcze prawdziwym brylantem, ale ma dobrą rozdzielczość 720x1280 przy znośnej gęstości 312 ppi (4,7"), niezły wyświetlacz, 120 G wagi, dobry przedni aparat foto, bardzo elegancką aluminiową obudowę i 6,18 mm grubości! Na Allegro zapłaciłem tylko 450 zł pewnie dlatego, że bateria była na wykończeniu, choć aparacik wygląda jak nowy. I to ostatnie mnie w nim ujęło. Faktycznie nie był zbytnio wyeksploatowany, a nowa bateria z Allegro, miejmy nadzieję przyzwoita podróbka, kosztowała niecałe 30 zł.

Próba wymiany w serwisie skończyła się niepowodzeniem, bo serwismen usłyszawszy markę telefonu rzucił termin z sequelu wojen gwiezdnych. Nie pozostało mi nic innego niż zabrać się za wymianę osobiście.

1. Zacząłem od opinii w polskim necie na temat wymiany baterii w Huawei P6, ale o dziwo nic ciekawego nie znalazłem poza narzekaniem, że bateria jest nie do ruszenia. No to poszukałem instrukcji w pdf-ach. Były, ale dotyczyły standardowej obsługi. No, to zabrałem się za przeglądanie instrukcyjnych klipów na You Tube. Trochę się zdziwiłem, bo znalazłem tylko dwa klipy z komentarzami w łamanej angielszczyźnie. W dodatku nie pokazywali jak baterię można wyjąć, a jeden z nich ostrzegał, że można przy tym uszkodzić wyświetlacz.

2. Niezrażony zabrałem się do pracy. Niestety nie robiłem fotek w tracie wymiany baterii, tak więc porady zaserwuję już na zamkniętym aparacie. Zacząłem od wyjęcia karty sim i sd oraz metalowej wtyczki do ich usuwania, bo nie znałem dokładnie konstrukcji aparatu i obawiałem się, że dłubiąc w nim mogę zrobić im krzywdę:)

a. Niezbyt ostrym scyzorykiem (by nie pociąć czegoś przy nacisku) ostrożnie podważyłem z tyłu na dole komórki plastikowe domknięcie (poniżej napisu CE0197), aż dało się powoli zdjąć. Oczywiście robiłem to obiema rękami, a zdjęcie wykonane
post factum pokazuje tylko miejsce przyłożenia ostrza.



b. Leżący na blacie biurka aparat - najlepiej na kawałku wykładziny, bo zapewnia względną sztywność i nie porysuje wyświetlacza - dość mocno "masujemy" w stronę miejsca po usuniętej uprzednio owalnej klapce, czyli w dół, by zsunąć "plecy" komórki. Osadzone są one na 4 zaczepach i przy tym trzeba uważać, by nie wygiąć komórki ze względu na bezpieczeństwo wyświetlacza. Dlatego odradzam zsuwanie "plecek" w ręku, mimo, że byłoby to wygodniejsze. Manewry z tylną ścianką zajęły mi z 10 minut, bo była ona ciut podklejona od środka.

c. W środku znajdowała się duża płaska bateria dość mocna przyklejona do podłoża jakimś klejem - chyba kauczukowym. Usytuowanie pokazuje z grubsza bateria ułożona na komórce.




Ponieważ obawiałem się, że po drugiej stronie podłoża jest analogicznie przyklejony wyświetlacz, więc bardzo ostrożnie podważałem baterię z 3 stron (poza tą od lewej, gdzie był mała taśma ze złączem). Zajęło mi to ze 20 minut, bo nie chciałem zbyt mocnym szarpnięciem uszkodzić wyświetlacza.

d. Mogłem odczepić baterię po odkręceniu prawie wszystkich blaszek i płytek z elektroniką, ale poszedłem na łatwiznę i lekko odgiąłem blaszkę w miejscu złącza z tasiemką i tam podpiąłem nową baterię. Potem przygiąłem blaszkę z powrotem - trzeba ją było przedtem odgiąć ciut dalej, by zbytnio nie "sprężynowała".

e. Wsunąłem tylną ściankę na miejsce i zamknąłem telefon owalną zaślepką od dołu. Poszło trochę szybciej, bo nie trzymały już żadne kleje od środka. Włożyłem karty i wtyczkę. Doładowałem baterię, no i wszystko działa.

Uwaga: Newralgicznymi punktami wymiany baterii były:
- zdejmowanie i zakładanie tylnej ścianki, gdyż trzeba tu użyć dość sporej siły, by ją zsunąć z zaczepów. Raczej nie róbmy tego w ręku, bo można wygiąć komórkę i wyświetlacz trzaśnie.
- podważanie baterii wymaga dużej delikatności, bo zbyt mocne naprężenie podłoża może także uszkodzić ekran lcd.

Raczej odradzam samodzielną pierwszą wymianę, potem, gdy puszczą już fabryczne kleje, może być nieco łatwiej.



Powrót do treści | Wróć do menu głównego